, piątek 19 kwietnia 2024
Narciarze i złodzieje na stokach
W ciągu kilku dni wiślańscy policjanci odnotowali pierwsze kradzieże nart i desek snowboardowych. fot: mat. pras.



Dodaj do Facebook

Narciarze i złodzieje na stokach

Bardzo dobre warunki narciarskie podczas wolnych dni świątecznych przyciągnęły w Beskidy licznych turystów i amatorów białego szaleństwa. Niestety za nimi ruszyli złodzieje sprzętu narciarskiego. W weekend policja odnotowała pierwsze przypadki kradzieży.

W ciągu kilku dni wiślańscy policjanci odnotowali pierwsze kradzieże nart i desek snowboardowych. Łupem złodziei padł sprzęt pozostawiony bez opieki przed restauracjami. W sobotę po południu na jednym ze stoków narciarskich w Istebnej sprzed lokalu zginęła para nart. Właściciele oszacowali straty na 700 złotych. Chwilę później ze stojaka przed restauracją złodziej skradł narty i deskę snowboardową o łącznej wartości 3500 złotych.

Policja apeluje o uwagę i czujność, a przede wszystkim o staranne zabezpieczenie posiadanego - nierzadko bardzo drogiego sprzętu narciarskiego. Wystarczy zaledwie chwila nieuwagi, aby pozostawiony przez niefrasobliwych właścicieli sprzęt narciarski zniknął ze stoku czy sprzed lokalu gastronomicznego. - Aby uniknąć kradzieży, narty warto oddać do przechowalni - zaleca Rafał Domagała z Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie. - Sprzęt można także oznakować w sposób wiadomy tylko dla właściciela. Oznakowanie nart jest istotne w przypadku ich kradzieży. Wówczas zgłaszający o przestępstwie może podać cechę charakterystyczną, dzięki której narty w momencie ich odnalezienia trafią z powrotem do właściciela - dodaje.

Komentarze: (4)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Drogi eee tam. Zaręczam Ci że to drzewiej przed wojną nie było. Stożek, Czantoria, Halamówka, Bacówka na Małym St. to były miejsca gdzie jeździliśmy m.in. za komuny i nie kradli. Z innej beczki : na cmentarzu stały grabki i konewki które można sobie było pożyczyć i przy wyjściu oddać . I też ich nikt np. na działkę nie zabierał, bo w nieodległych czasach nawet złodzieje mieli swój pokręcony kodeks honorowy.....

Słuszna i Twoja racja, ale zważ, że rzecz cała dotyczy ogólnie Beskidów.
Za komuny odwiedzałem Szczyrk korzystając z bielskiego PKS-u. Z tyłu autobusów na tej trasie były zawieszone kosze na sprzęt narciarski, bo sami narciarze z plecakami robili i tak piekielny ścisk. Do czasu. Z powodu częstych kradzieży nie było wkrótce chętnych do pozostawiania nart na zewnątrz!!!
Widziałem też okradzionych narciarzy na Hali Miziowej i na Solisku.
A złodziej za punkt honoru może sobie najwyżej postawić okradzenie każdego, kogo upatrzy sobie za ofiarę, niezależnie od trudności w realizacji postawionego zamierzenia.

Znaki naszych zdziczałych czasów. W nieodległych czasach stojaki wokół stacji wyciagów i schronisk obwieszone były plecakami i nartami i narciarz narciarzowi nie ukradł nic. Drzewiej w góry chodzili pasjonaci miłośnicy- niestety w ślad za nimi podązylo złodziejskie bydło. Należy ubolewać że podobnie jest gdzie indziej /vide kościoły, cmentarze/ I tak jak narty trzeba przykuć łańcuchem tak i kościelna skarbonka musi miec solidny zamek.

Złodzieje sprzętu narciarskiego kradli nawet za komuny. Chyba, że to drzewiej dotyczy czasów przed wojną. No, ale wtedy mnie na stoku jeszcze nie było.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama