Jerzy Pilch się oddalaNie jest to, zresztą, powieść w sensie ścisłym, lecz raczej powiastka. Z tym, że nie filozoficzna, lecz erotyczna. A właściwie nie jest to nawet powiastka erotyczna, lecz kolejny monolog Pilcha z lisiej jamy. To, że Pilch jest przenikliwym erotomanem i błyskotliwym gawędziarzem, wiadomo było od czasu, kiedy w 1988 roku zadebiutował zbiorem opowiadań zatytułowanym "Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej”. Może "Zuza” miała być summą wątku erotycznego w całej jego twórczości, lecz - mimo że już w samym tym tytule są dwa biblijne nawiązania - wymiar teologiczny jest tu właściwie żaden. Pilchowa "Zuza” nie jest summą, lecz wybujałym, rozrośniętym do 120 stronic felietonem. Bardzo felietonowa, szczerze mówiąc: okropna, jest też okładka tej książki, która kojarzy się bardziej ze stylistyką drugorzędnych, kolorowych magazynów niż z literaturą piękną. Takiej książki luterańscy rodacy Pilcha z Wisły raczej nie postawią sobie na półce, lecz ewentualnie będą ją przechowywać gdzieś pokątnie i wstydliwie. I słusznie. Bo nie dość, że jest to dziełko o nieposkromionej namiętności starego capa do młodszej od niego o czterdzieści lat ladacznicy z warszawskiego Babilonu, to jeszcze właściwie jest to perfidna pochwała szybkiego seksu i szybkiej kasy. Ze wszystkich swoich książek to właśnie w tej Pilch najbardziej osuwa się w nieskrywaną trywialność, a nawet w wulgarność. "Zuza” jest esencją Pilchowej erotyczności, która przecież już od dawna była niepokątna i wolała paradować w świetle reflektorów. Esencja jak to esencja - jest gorzka. Nie jest to smakołyk, nie można się nim delektować. Również w warstwie stylistycznej "Zuza” robi wrażenie tekstu napisanego w pośpiechu, w gorączce, ze świadomością zbliżającego się końca. Zapis jest dziennikowy, wyrywkowy, szkicowy, surowy, nieoszlifowany, kolokwialny. "Zuza” jest stylistycznie niedopieszczona. Owszem, pojawiają się słynne Pilchowe frazy i bon moty, złote myśli starego macho czy polemiczne aluzje literackie, lecz Pilch nie rozwija w tej prozie skrzydeł rasowego, wyrafinowanego powieściopisarza. W zdrowotnie podbramkowej sytuacji śmiało podjął temat dla siebie istotny, lecz obnażył przy tym swój dominujący, trywialny erotyczny ton, który poszedł nie z serca, ale z trzewi poniżej lędźwi. Niestety, "Zuza” Pilcha jest nie tylko rozpaczliwym zapisem erotycznej klęski narratora, lecz także literacką porażką autora, który już nie był w stanie napisać pełnokrwistej, dopieszczonej powieści takiej jak "Inne rozkosze” czy "Tysiąc spokojnych miast”. Jednego wszakże można być pewnym: jedyną wielką i prawdziwą miłością Pilcha była i jest literatura. Inne rozkosze zawsze miały dla niego znaczenie o tyle, o ile tej najważniejszej namiętności służyły. Pilch oddala się jako pisarz, gorączkowo zapisując doświadczenie swojego niepoczciwego żywota i jako człowiek, którego pogrąża choroba Parkinsona. Jest to sytuacja graniczna i tragiczna. Należy mu szczerze współczuć. A z mądrości Starego Testamentu polecić mądrość inną. Bardziej gorzka niż śmierć jest kobieta - powiada Kohelet (7,26). - bo ona jest siecią, serce jej sidłem, a ręce więzami. Kto Bogu jest miły, ten się od niej ustrzeże, lecz grzesznika ona usidli. Zapraszamy do udziału konkursie, w którym do wygrania jest jeden egzemplarz najnowszej książki Jerzego Pilcha "Zuza albo czas oddalenia”. Aby wziąć udział w konkursie, należy być zarejestrowanym użytkownikiem na portalu GazetaCodzienna.pl i przesłać na nasz adres prawidłową odpowiedź na pytanie: Jaki jest tytuł powieści Jerzego Pilcha, w której głównym miejscem akcji jest miejscowość o nazwie Sigla? Odpowiedzi prosimy przesłać na adres konkursy@gazetacodzienna.pl. Wraz z odpowiedzią należy podać swoje dane (imię i nazwisko), nazwę użytkownika (podaną podczas rejestracji) i numer telefonu. Wygrywa osoba, która jako pierwsza prześle prawidłową odpowiedź na pytanie konkursowe. Jeśli nie jesteś jeszcze zarejestrowanym użytkownikiem, możesz to uczynić poprzez formularz dostępny pod adresem: www.gazetacodzienna.pl/user/register Udzielenie odpowiedzi w konkursie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu, który jest dostępny pod adresem www.gazetacodzienna.pl/regulamin.
|
reklama
|
Wieżysława S. widzi w najnowszej książce Pilcha "powiastkę erotyczną". Cóż, takie skrzywienie pana WS
Reklama biustonoszy to dla niego zapewne film pornograficzny.
A w niedzielę na sumie poci się z emocji, wpatrując się z kościelnego chóru w dekolty owieczek.
Wieżysławie, poproś lekarza o brom. To działa.
Kimże jest ten redaktorzyna, który uzurpuje sobie prawo do krytyki Jerzego Pilcha jako osoby, krytyki jego dorobku oraz oceny Luteran z Wisły? Jakim prawem ten pismak szydzi z choroby Pilcha?
Z przykrością stwierdzam, że portal gazetacodzienna.pl obniża loty...
Dodaj komentarz