Samorządowcy oszczędzają, hotelarze się martwiąMożna już mówić o dużych oszczędnościach wynikających z braku konieczności odśnieżania dróg. Większość samorządów, póki co, zainwestowała przede wszystkim w żużel i solankę. - Na materiał, który powinien nam starczyć na całą zimę, wydaliśmy do tej pory 102 tys. zł, na samą robociznę 6,5 tys. zł - mówi Waldemar Ornowski, koordynator wszystkich działań związanych z zimowym utrzymaniem dróg w gminie Brenna. W Ustroniu także zaoszczędzili. - Pod koniec 2010 roku wydaliśmy ponad 200 tys. zł, obecnie możemy mówić przede wszystkim o czynnościach przygotowawczych, które kosztowały 50 tys. zł. Jest się z czego cieszyć - uważa Andrzej Siemiński z Wydziału Inwestycji w Ustroniu. Burmistrz Strumienia informuje, że akcja zima w sezonie 2010/2011 pochłonęła prawie 195 tys. zł. W tym roku na zimowe utrzymanie dróg nie wydano ani złotówki. Zadowolenia nie kryją również władze Cieszyna. - Mamy sporo oszczędności w Miejskim Zarządzie Dróg związane z niewykorzystaną solą i brakiem konieczności odśnieżania. Mamy także oszczędności w ogrzewaniu miejskich jednostek. W obecnym sezonie wydaliśmy na działania związane z czynnościami zimowymi ok. 100 tys. zł. Sezon wcześniej była to kwota około miliona złotych. Jedyny minus jaki dostrzegam to brak śniegu na Cieślarówce. Brak atrakcji dla dzieci i młodzieży - przyznaje burmistrz Mieczysław Szczurek. Brak zimy niepokoi jednak burmistrza Wisły. - Każdy okres bezśnieżny to duże oszczędności dla miasta, z których jednak się nie cieszę. Wolałbym, żeby turyści mieli dobre warunki do uprawiania narciarstwa. Teraz codziennie nie myślę o oszczędnościach, a konsekwencjach braku śniegu dla wiślańskiej turystyki - mówi Jan Poloczek. Branża turystyczna w grudniu odczuła skutki braku śniegu. - O ile sama wizyta na Sylwestra w górach jest dla turystów atrakcją i wtedy problemu z frekwencją w ośrodkach nie było, o tyle okres pomiędzy świętami a Nowym Rokiem nie był udany dla hotelarzy - zauważa Rafał Skurzok, prezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej. Uspokaja jednak: - Najważniejsze, by zima zadomowiła się na dobre w okresie ferii. Jeśli będzie mróz, wyciągowcy dośnieżą stoki, poprawią się warunki i turyści przyjadą. Brak zimy to problem przede wszystkim ośrodków nastawionych na indywidualnych klientów. Trudne warunki narciarskie powodują, że ludzie decydują się stracić wpłaconą zaliczkę i rezygnują z rezerwacji miejsca. - Ośrodki przyjmujące grupy zorganizowane raczej nie mają tego problemu. Obozy normalnie się odbywają, w końcu nie są oparte tylko na zajęciach na stoku - wyjaśnia Skurzok. Prognoza pogody na najbliższy czas jest optymistyczna. Wiślańscy hotelarze wraz z właścicielami wyciągów pracują więc nad ofertą mającą przedłużyć sezon narciarski w Beskidach. - Nie raz się zdarzało, że po bezśnieżnym styczniu, zima gościła w Beskidach do marca, nawet i kwietnia. Planujemy wprowadzić ofertę "freeski". W marcu dla gości wiślańskich hoteli i pensjonatów skipass dostępny byłby za darmo. Pozwoliłoby to przedłużyć sezon narciarski i poszerzyć ofertę turystyczną Wisły - zdradza prezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej. Jest szansa, że oferta ta zacznie funkcjonować jeszcze w tym sezonie. Oczywiście o ile zima pojawi się w Beskidach.
|
reklama
|
Dodaj komentarz