Maszynki do głosowania (felieton)Docelowo miał być tu felieton o kampanii wyborczej na Śląsku Cieszyńskim, ale nie czarujmy się - wybierzemy głównie uświetniaczy dożynek i podawaczy rąk. Zresztą taki mamy system, gdzie wybieramy tylko bezmyślne maszynki do głosowania, które będą podnosić ręce tak jak im każe szef partii. Przy wyborach naprawdę kierujemy się idiotycznymi kryteriami. Nieprzypadkowo mamy zaśmieconą przestrzeń publiczną plakatami, ulotkami i bilbordami ze sztucznymi uśmiechami i bzdurnymi hasłami - gdyby to nie było skuteczne, nikt by się w to nie bawił. Ponurym absurdem jest fakt, że większość tego śmiecia rozprowadzają partie finansowane z budżetu państwa. Inaczej mówiąc, wszyscy finansujemy kampanie wyborcze gości, na których nie głosujemy! Ważniejszy ładny krawat od mądrego programu. Czy gdyby wyborcy mieli dobrą pamięć głosowaliby na karierowiczów, dla których jedynym programem jest dorwać się do koryta na Wiejskiej, nieważne z jakim logiem partyjnym? Oczywiście, nie mają, dlatego tacy ludzie startują i bardzo często wygrywają. Jedni bez skrupułów zmieniają szyld, inni próbują udawać dziewice, nietknięty partyjniactwem. Akurat, wierni tylko korytu. W warunkach cieszyńskich widać jeszcze dwie ciekawy rzeczy. Po pierwsze: Rada Powiatu (a jak pokazywała przeszłość – zwłaszcza fotel starosty) jest trampoliną do parlamentu. Siłą rzeczy aktywny radny jest kojarzony prawie we wszystkich miejscowościach powiatu, potem tylko partia da na kampanię - i jest spora szansa na miejsce w Sejmie. Kilku naszym radnym powiatowym już po roku znudziło się przy ulicy Bobreckiej w Cieszynie i ciągnie ich na Wiejską. Podwyżka jak widać kusi. Po drugie: startuje w wyborach kilku polityków samorządowych, którzy rok temu dostali od wyborców żółte kartki. Szanse na wygraną mają niewielką, ale plakaty, bilbordy i reszta makulatury pozwalają się im przypomnieć. Wbrew pozorom to nie jest głupie posunięcie. Raczej nic nie kosztuje, bo finansowana z budżetu partia ma pieniądze. A wyborcy znowu zobaczą znajomą twarz, co w jakiś sposób może pomóc w powrocie do lokalnej polityki. Najsmutniejszy jest fakt, że można było zmienić reguły gry, preferujące mierne, ale wierne maszynki do głosowania. Tylko, jak pokazało niedawne referendum, nie byliśmy tym zainteresowani. Najważniejsze, żeby kandydatom dobrze z oczu patrzyło.
|
reklama
|
Niestety też mam takie spostrzeżenia. Ale są także czasami jakieś pozytywy. W obecnej kampanii nie wystartował Starosta Cieszyński Janusz Król, a pewnie dostałby się do Sejmu w cuglach, patrząc jaką PIS ma przewagę. Twierdzę, że bardzo dobrze się stało, bo jest to bardzo pracowity i mądry szef Powiatu i o wiele więcej pożytecznego zrobi tutaj na miejscu dla naszej małej ojczyzny, niż tam w Warszawie stanowiąc trybik maszynki do głosowania.
czas zlikwidować koryto i zmienic ordynację wyborczą
To jest nieporozumienie, żeby samorządowiec startował do sejmu. Samorząd bardzo przypomina władzę wykonawczą a nie ustawodawczą i jeżeli ktoś się chwali ogromnym doświadczeniem samorządowym, to znaczy, że nie ma kompetencji do bycia posłem.
Potem tacy posłowie wyrośli z samorządu nie zajmują się projektowaniem ustaw, tylko ząłatwiactwem w komisjach i ministerstwach czegoś dla własnej ziemi,a załatwiacto to nic innego jak forma korupcji.
Reasumując- czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci - czyli samorząd to istna korupcja lub załatwiactwo bez efektów.
Zależy co się komu przypomina i jakie ma doświadczenia z autopsji.
i do tego chwyty na "znane nazwisko":-)
Dodaj komentarz