Opisali ministrowi drogowe absurdy

— Burmistrz i radni apelowali już do drogowców wielokrotnie, w wielu sprawach. Pisma nic nie dawały, więc postanowiliśmy interweniować u ministra — tłumaczy Andrzej Bacza, przewodniczący Rady Miejskiej Skoczowa. Absurdy zostały spisane i na ostatniej sesji Rada Miejska wystosowała apel do ministra infrastruktury o interwencję  w GDDKiA.

Radni opisali w piśmie trzy problemy. Pierwszy dotyczy budowa chodnika przy ul. Katowickiej. Mieszkańcy nie mogą bezpiecznie dotrzeć do domów, bo w czasie remontu dwupasmowej drogi zapomniano dobudować chodnik i muszą chodzić poboczem. 

Drugi z opisanych problemów to obiecana budowa ekranów dźwiękochłonnych przy ekspresówce. W czasie budowy jedynki, drogowcy przez przypadek przesunęli ekrany o 120 m, gdzie w ogóle nie były planowane. Drogowcy do dziś nie naprawili błędu, a mieszkańcy narzekają na ogromny hałas.

Trzeci problem poruszaliśmy w Gazeciecodziennej.pl („W Skoczowie grożą blokadą wiślanki” ). Chodzi o ustawienie betonowej zapory na zjeździe z wiślanki w Skoczowie, uniemożliwiającej dojazd do kilku firm. Przedsiębiorcy liczą straty, a GDDiK twierdzi, że blokady (ustawionej z dnia na dzień, bez uprzedzenia) nie usunie, bo często dochodzi tam do wypadków, choć od lat nie było tam nawet najmniejszej stłuczki.

— Mieszkańcy i prywatni przedsiębiorcy rozmawiali o tych sprawach ze mną i panią burmistrz i stwierdziliśmy, że trzeba zadziałać. Być może apel w ministerstwie coś pomoże, bo pisma do GDDiK niestety nie przynoszą żadnych efektów — kwituje Bacza.

Wojciech Gierasiuk, rzecznik prasowy katowickiego oddziału GDDiK, nie chciał rozmawiać na temat pisma, które Skoczów wysłał do Warszawy. — Ustosunkujemy się do niego, gdy go przeczytamy — powiedział.