Comber jagnięcy rządził w UstroniuZmaganiom kucharzy przyglądało się wielu amatorów gotowania. fot. Marcin Mońka Artur Wawer i Michał Górecki cieszą się ze zwycięstwa. fot. Marcin Mońka Liczyła się nie tylko rywalizacja, ale i dobra zabawa. fot. Marcin Mońka Do rywalizacji o tytuł mistrzowski w rym roku wystartowało 9 zespołów, choć zgłoszeń było ponad 40. Wszyscy chętni przed przyjazdem do Ustronia muszą jednak wcześniej przysłać dokładny opis potrawy którą przygotują oraz jej zdjęcie. - Konkurs jest skierowany głównie do młodych kucharzy, którzy chcą się uczyć. To nie do końca jest walka o zwycięstwo, liczy się dobra zabawa oraz nauka przez zabawę - wyjaśnia Szczygielski. Podczas konkursu panowała przyjazna atmosfera, uczestnicy nie tylko wspierali się radami, ale także pożyczali sobie naczynia czy przyprawy. - W Polsce odbywa się wiele imprez kulinarnych, ale ta jest jedną z nielicznych, która ma swoją duszę. Tutaj wszyscy bawią się dobrze nie tylko na scenie, ale i poza nią - wyjaśnia fenomen mistrzostw jej organizator. Zawodnicy mogli wykorzystać jedną z trzech technik przygotowania baraniny: grillowanie, smażenie na patelni bądź obróbka w piecu. Zwycięską propozycją okazał się grillowany comber jagnięcy marynowany w likierze miętowym podawany w sosie rozmarynowym z dodatkiem żubrówki na rydzach smażonych na maśle i haluszkach z serem bryndza. Potrawę przygotowali Michał Górecki i Artur Wawer, zawodnicy niezrzeszeni, którzy przyjechali z Otwocka oraz Falenicy. – W Ustroniu wystartowaliśmy po raz pierwszy. To jeden z bardziej prestiżowych konkursów, dla nas była to szansa na pokazanie się i zaprezentowanie swoich umiejętności. Nie specjalizujemy się jakoś szczególnie w baraninie, choć lubimy jej smak, dobrze zamarynowana smakuje znakomicie – mówi Wawer, który wraz z kolegą wywalczył nominację do Kulinarnego Pucharu Polski 2010. Drugie miejsce w konkursie w Ustroniu zdobyli Monika Bielik i Dominik Pochmara, uczniowie Zespołu Szkół Gastronomicznych w Warszawie, a trzecie Tomasz Cieślar i Dawid Klimaniec, reprezentujący jedną z restauracji ze Strumienia. - Po to baranina jest baraniną, żeby smakować jak baranina, a nie jak na przykład cielęcina. Na tym polega cała tajemnica – podsumował zmagania kucharzy członek jury Carlos Gonzales Tejera, dziennikarz i pasjonat gotowania.
|
reklama
|
staje się silnym Zagłębiem Gastronomicznym. ambicje były chyba kapkę inne.
Brawo panie Janku! Świetna impreza!
Dlaczego w tym tekście nie ma nic o głownym organizatorze, Panie Janku Sztefku?!
Była, smakowałam i mlaskałam z uznaniem ;))
Pyszna baranina pana Pilcha z Wisły, chociaż ja dodaję do baraniny więcej czosnku i ziół.
Zaciekawiła mnie potrawa gotująca się w wielkim kociołku na stoisku Węgrów . Niestety nie potrafiłam się dogadać i nie wiem czy była możliwość spróbowania tego specjały, zakupu czy poznania przepisu :( Może ktoś z Was wie co to było?
Do biedronki
To był bogracz węgierski. Bardzo dobry. O przepis będę pytał, ale trudno się z nimi faktycznie dogadać.
Ho, ho, ho - polityka wkrada się do codziennej :) Ani słowa o Góralach i Wielkim Zbójniku :) Przeoczenie MM?
Do biedronki
Sprostowanie, które robię na podstawie notatki Romana Wróbla, świetnego konferansjera na BARANINIE - Wicestarosty z Bystrzycy.
Potrawa nazywała się Pörkölt of Matra, bo z gór zwanych Matra Węgrzy Ci byli.
Gulasz - (węg. pörkölt, – węgierskie danie narodowe, które składa się z mięsa, cebuli i papryki. Nazwa pörkölt wywodzi się od dawnego węgierskiego słowa pergelt, co dziś oznacza przypieczony, przyrumieniony. Pörkölt podawany jest na płytkim talerzu jako drugie danie (za Wikipedią :-)
Dobra, uwielbiam zjadać baranki oraz niewinne jagniątka tylko skąd je brać? Upolować gdzieś na hali czy co? W sklepie nie widać, a owszem w sklepie w Krakowie jest francuska jagnięcina po 80 zeta...
Dodaj komentarz