Każdy może się wspinać - Członkowie Nomad Klub z Zebrzydowic zakończyli drugi etap European Climbing Route (wywiad)Widok na Stetind (1391m n.p.m.). fot. ECR Południowa ściana Stetind i Monika Cieślar. fot. ECR Widok ze szczytu Stetind. ECR Trollveggen. fot. ECR Jeżeli chodzi o wspinaczkę, nasz plan zrealizowaliśmy w połowie. Przejechaliśmy 10 tys. kilometrów samochodem i dotarliśmy aż za Narvik, kilkaset kilometrów za kołem podbiegunowym. Pogoda trochę pokrzyżowała nam plany. Podsumowując jednak całą naszą 3 tygodniową wyprawę, jesteśmy bardzo zadowoleni i uważamy, że odnieśliśmy sukces. Zdobyliśmy Stetind (1391 m n.p.m.), co zajęło nam 14 godzin, zwiedziliśmy Kristiansund i przeszliśmy trekkingowo kilka tras w Dolinie Vengedal w okolicy góry Romsdalhornet. Dlaczego za cel obraliście sobie właśnie górę Stetind? Wybór był przypadkowy. Znaleźliśmy ją przeglądając internet. Ten szczyt zafascynował nas od razu. Kupiliśmy przewodniki i byliśmy pewni, że właśnie ona będzie celem naszej wyprawy. Projekt jest stworzony z myślą o ludziach, którzy chcą zacząć przygodę ze sportem wspinaczkowym, dlatego nie wybieraliśmy trudnych dróg, tylko takie, które każdy mógłby przejść. Co zabraliście ze sobą w tę podróż? Namiot i ubrania na tyle ciepłe, żeby wytrzymać w dość niskich temperaturach, cały sprzęt (ok.11 kg) i oczywiście jedzenie. Norwegia to bardzo drogi kraj, ale biorąc zapasy z Polski i śpiąc w namiocie (w Norwegii legalnie można rozbić namiot w każdym miejscu 150 m od terenu zabudowania na 48 godzin), wyprawa nie jest wtedy aż tak kosztowna. Całkowity koszt łącznie z ubezpieczeniem, przejazdem i jedzeniem to ok. 1500 zł od osoby na 3 tygodnie. Co zapadło Wam w pamięci po wizycie w Norwegii? Ukochaliśmy sobie Norwegię. W miejscu gdzie byliśmy nie zachodzi słońce. Jeśli jest dobra pogoda, można wspinać się w dzień i w nocy. Ogromne wrażenie wywarł na nas Filar Trolli- potężny i piękny. Nie sposób pokazać jego ogromu na zdjęciach, to trzeba zobaczyć osobiście. Zimą jako pierwsi na świecie zdobyli go Polacy, a pierwszymi kobietami które się tam wspinały były nasze rodaczki: Wanda Rutkiewicz i Halina Krüger-Syrokomska. Byliśmy pod presją zdobycia tej góry, ale niestety warunki pogodowe nam na to nie pozwoliły. Jesteśmy pewni, że w przyszłym roku znajdziemy na to czas i wrócimy w to miejsce. Czy macie jakieś swoje zasady podczas wypraw? Staramy się postępować według zasady im szybciej działasz w górach, tym bezpieczniej. Ktoś może powiedzieć, że szybciej - to niebezpiecznie, ale nie chodzi o to, żeby iść jak wariat. Należy na tyle wyrobić sobie kondycję, żeby cały czas działać. Trzeba być czujnym - pogoda w górach jest nieprzewidywalna. Nie ważne czy to jest Czantoria, czy Stetind. Skąd w Was ta pasja? Góry od zawsze były naszym życiem, a poważnie tym sportem zajmujemy się od 6 lat. Co trzeba zrobić, żeby zacząć przygodę ze wspinaczką? Po pierwsze liczy się chęć. Radzimy pojechać na ściankę i spróbować. Najbliższa ścianka wspinaczkowa jest w Bielsku Białej. My zaczynaliśmy na ściance Totem i tam też jeździmy na treningi. Jeśli ktoś po kilku wizytach na ściance stwierdzi, że to jest to - nadchodzi czas, by nauczyć się jak korzystać ze sprzętu. Polecamy pójść na kurs wspinaczkowy. Kolejnym etapem są wyjazdy w góry i wspinanie się z osobami doświadczonymi lub kurs taternika pod nadzorem instruktora Polskiego Związku Alpinizmu. Po takim kursie z drugą doświadczoną osobą można jechać w każde góry świata. Oczywiście dopasowując trudności dróg do swoich umiejętności. Jak działa wasz klub? Formalnie nie należymy do żadnej organizacji. Działamy całkowicie za darmo i czerpiemy satysfakcję z naszej pasji. Nie zajmujemy się tylko wspinaczką. Wyjeżdżamy w różne miejsca i czynnie spędzamy wolny czas. Członkami klubu są ludzie z Zebrzydowic, Świdnicy, Poznania, Kóz. Łącznie 19 osób. Trzon klubu stanowią Monika, Marcin Wróbel, który zdobył w zeszłym roku Mont Blanc i ja. Żyjemy tym sportem na co dzień. Często wspinamy się na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i w Beskidach. Jakie warunki trzeba spełnić, żeby dołączyć do waszego klubu? Każdy może być członkiem naszego klubu. Należy mieć tylko ukończone 16 lat, a osoby niepełnoletnie muszą mieć pisemną zgodę rodziców. Jak wyglądają wasze treningi? Biegamy, jeździmy na nartach, ćwiczymy na ściance. Godziny treningów i przelany pot na siłowni dają efekty. Wspinanie się w górach bez przygotowania może przerodzić się w dramatyczną przygodę, w której trzeba będzie walczyć o życie partnera i swoje. Ważne jest dobre przygotowanie kondycyjne. Rozumiem, że jeżeli ktoś ostro weźmie się do pracy przez ten rok, może wybrać się z Wami do Chorwacji w przyszłym roku? Oczywiście, że tak. Co w planach na przyszłość? Na pewno Chorwacja. Potem kolejny etap - Europa Środkowa : Niemcy, Austria, Słowenia. Wrócimy też do Norwegii, aby zdobyć szczyty, których nie udało się zdobyć w tym roku. Rozmawiała: AGNIESZKA KACZMARCZYK
|
reklama
|
pozytywna pasja, łączą hobby ze zdrowym trybem życia, brawo, powodzenia na kolejnych wyprawach
Fajni ludzie. Bawią się na swój rachunek. Do swoich "projektów" nie potrzebują dotacji z publicznych pieniędzy.
Dodaj komentarz