Powiat za biedny na boisko

— Wszystko zmienia się z godziny na godzinę. Jedni wskakują na listę, inni wypadają. Wszystko zależy od stopnia zaawansowania, a czasu jest rzeczywiście niewiele — mówi Janusz Raczek, szef wydziału turystyki i sportu w Śląskim Urzędzie Marszałkowskim. Pewne jest tylko, że do końca roku w województwie śląskim w ramach rządowego programu Orlik 2012 ma powstać 40 boisk. Tyle gmin i powiatów wywalczyło miejsce na liście, ale czują oddech konkurencji na plecach. Równie długi jest spis rezerwowy.

— Robimy to trochę na wariackich papierach, ale warto się postarać, skoro można dostać pieniądze. Mamy prawie gotowy projekt, potrzebny jeszcze ostatni szlif. Za dwa tygodnie powinniśmy ogłosić przetarg — przewiduje Wiesław Madej z Miejskiego Zespołu Obsługi Ekonomiczno-Administracyjnej Szkół w Zawierciu. Miasto jest w czołówce, jeśli chodzi o zaawansowanie w przygotowaniach. Są szanse, że do końca roku powstaną tu dwa orliki.

Gminy i powiaty spieszą nie tylko dlatego, że do końca czerwca muszą przedstawić projekt, kosztorys i ogłosić przetarg (w przeciwnym razie Ministerstwo Sportu i Turystyki uzna projekt za zagrożony). Czas liczy się też z innych powodów - za chwilę wszyscy zaczną ogłaszać przetargi i zabraknie wykonawców, a ceny poszybują w górę.

W czołówce przygotowania oprócz Zawiercia, Rudy Śląskiej i Knurowa są Częstochowa, Rybnik, Siemianowice Śl. i Bytom. Według Urzędu Marszałkowskiego ociągają się: Bielsko-Biała, Zabrze i Starostwo Powiatowe w Cieszynie.

W Bielsku urzędnicy tłumaczą, że projekt rządowy został ogłoszony zbyt późno. Z planów budowy boiska wycofuje się Starostwo Powiatowe w Cieszynie. Miało powstać w Wiśle. Tutaj urzędnicy mówią wprost, że orlik to skórka niewarta wyprawki. — Tego typu boisko można wybudować o wiele taniej, rezygnując na przykład z szatni. Są narzucone w projekcie, a najczęściej nie są potrzebne, bo tuż obok znajdują się szkoły. Budowa to również zobowiązanie, że przez następne 20 lat trzeba będzie zatrudnić pracownika, który ma się opiekować kompleksem — wytyka błędy Zbigniew Głazowski ze Starostwa Powiatowego w Cieszynie.

— Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ale najprawdopodobniej zrezygnujemy z programu. Zakładany przez ministerstwo koszt budowy stadionu, ok. miliona złotych, to fikcja. Jesteśmy po prostu za biedni na taką inwestycję — podkreśla Katarzyna Raszka-Sodzawiczny, rzeczniczka starostwa.