Czternasta kolejka III ligi była średnio udana dla Beskidu. Skoczowianie nie przegrali jednak szóstego meczu z rzędu i utrzymali ósme miejsce w tabeli.
Lepszego otwarcia spotkania w Dobrzeniu Wielkim piłkarze ze Skoczowa nie mogli sobie wymarzyć. Goście, którzy przystępowali do meczu niepokonani od pięciu potyczek już w początkowych fragmentach cieszyli się z prowadzenia. W 4. minucie niefortunnie interweniował obrońca Adam Malik, kierując piłkę do własnej bramki obok bezradnego golkipera. – I to zdarzenie paradoksalnie zaszkodziło nam. Pomyśleliśmy, że ten mecz wygramy łatwo i przyjemnie, a tymczasem skończyło się podziałem punktów – mówi Karol Michalski, szkoleniowiec skoczowskiego Beskidu. Wyrównującą bramkę miejscowi zdobyli w końcowych fragmentach pierwszej części. Niepotrzebnego faulu w obrębie pola karnego dopuścił się Patryk Rumiński, a zawodnik TOR-u pewnie umieścił piłkę w siatce. Po przerwie to niżej notowani w ligowej stawce gospodarze byli bliżej wygranej, ale w kilku sytuacjach skoczowianom dopisywało szczęście. – Mam pretensje do piłkarzy o to, że gdyby nie słaba skuteczność gospodarzy, to nie mielibyśmy dziś nawet jednego punktu. Sam mecz imponującym widowiskiem nie był, co być może spowodowane było faktem, że to już końcówka rundy – kontynuuje Michalski.
Skoczowianie nie przegrali szóstego meczu z rzędu. – Przy obecnym systemie punktowania remisy zwyczajnie niewiele dają i musimy mieć tego świadomość – zauważa szkoleniowiec drużyny ze Skoczowa.
TOR Dobrzeń Wielki – Beskid Skoczów 1:1 (1:1)
0:1 Malik (4 min., samobójcza)
1:1 Kot (43 min., z rzutu karnego)
Beskid: Mikler – Świerczyński, Zaremski, Rumiński, D.Ihas – Zdolski, Tkocz, Maciongowski, Kotrys (66. Mzyk) – Kiełczewski (71. Nsangou), A. Ihas; Trener: Michalski
Ten remis po remisie To niemalże śni mi się
Dodaj komentarz