, czwartek 28 marca 2024
"Przyjazne dusze" na deskach Sceny Polskiej (recenzja)
Scena Polska Teatru Cieszyńskiego wystawiła "Przyjazne dusze" w reżyserii Rudolfa Molińskiego. Fot. Kateřina Czerná  



Dodaj do Facebook

"Przyjazne dusze" na deskach Sceny Polskiej (recenzja)

BARBARA ŚLIŻ
\"Przyjazne dusze\" to kolejna w tym sezonie premiera Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego. Reżyserii spektaklu Pam Valentine podjął się Rudolf Moliński, który z aktorami Sceny Polskiej stworzył niesamowite, zabawne widowisko.
Jack i Suzi Cameron to bezdzietne małżeństwo w średnim wieku, które umiera podczas wypoczynku we Włoszech. Oboje stają przed bramami Królestwa Bożego, by pójść do nieba. Ateista Jack sprzeciwia się temu i wraz z żoną powraca na ziemię. Dwa duchy zamieszkują swój dom pod Londynem, do którego za życia przyjeżdżali, by chować się przed światem.

Dom państwa Cameron należy do ich siostrzenicy, która będąc za granicą wynajmuje go. Niezdarny agent nieruchomości znajduje kolejne małżeństwo, które pragnie wynająć ten dom. On, Simon, poczatkujący pisarz, musi napisać książkę, by utrzymać rodzinę. Ona, Mary, pochodząca z bogatej rodziny jest troskliwą i wierną żoną. Zięć nie podoba się jednak złośliwej i wścibskiej teściowej, która zaplanowała zupełnie inaczej przyszłość swojej jedynej córki. Pani Bradshaw na każdym kroku kontroluje Simona i przypomina mu jakim jest nieudacznikiem.

Jack i Suzi początkowo byli niechętni, by ich mieszkanie wynajęło kolejne małżeństwo, z biegiem czasu jednak przekonali się do nich, zauważyli, że mają podobne do nich problemy, że tak naprawdę są bardzo sympatyczni i godni tego, by im pomagać.

Początkowo nie wiedzieli jak to zrobić, wezwali więc ekscentrycznego Anioła Stróża, który w mig pojawił się w posiadłości pod Londynem. Cameronowie wraz z nim postanowili, że podsuną Simonowi wątek do jego książki, by ta stała się bestsellerem i zapewniła im godną przyszłość. Tutaj z pomocą przyszedł Jack, który za życia był światowej sławy pisarzem. Podrzucił Simonowi swój niezrealizowany pomysł, który ten wykorzystał w swoim utworze.

POLECAMY: Kultura na Śląsku Cieszyńskim

Sielankowa niemal akcja powoli staje się być nudną historią. Do czasu. Mary zaczyna rodzić. Wszyscy biegają wokół niej. Simone i Jack są bardzo nerwowi. Suzi nie może znaleźć sobie miejsca. Poród trwa blisko jedenaście godzin. Kiedy dziecko przychodzi na świat, okazuje się, że nie oddycha. Panika ogrania wszystkich bohaterów. Widownia zapiera dech w piersiach. Wszyscy czekają na jedną tylko wiadomość. Jack z nerwów, z rozpaczy zaczyna się gorliwie modlić. Tak gorliwie, że nawet Anioł Stróż dostał sms-a i przyjechał zobaczyć co się dzieje. Udało się! Modlitwy zostały wysłuchane. Dziecko zaczyna płakać. Wszyscy są szczęśliwi, ale…

Suzi jest oszołomiona faktem, że jej mąż uwierzył, jest niezwykle radosna z tego powodu, jednak teraz, kiedy Jack wierzy, małżeństwo musi wrócić przed bramy Królestwa i jeszcze raz oddać się w ręce "sprzedawcy kawałków nieba" - tak Świętego Piotra nazywał wcześniej Jack. Na twarzach Cameronów widać zakłopotanie. Nie chcą iść do nieba, zwłaszcza teraz, kiedy narodziło się dzieciątko, kiedy zaprzyjaźnili się z Simonem i Marry, kiedy mogą obserwować ich szczęście.

Anioł Stróż zapewnia ich, że jednak dalej będą mogli to robić patrząc na nich z nieba. Będą mogli ich stale obserwować, a przy okazji osiągną wieczny spokój. Cameronowie zgadzają się. W nagrodę lecą wraz z Aniołem do nieba.

"Przyjazne dusze" to komedia romantyczna. To iście zabawna, dzięki niesamowitym zdarzeniom, śmiesznym gagom opowieść niosąca pewne przesłanie. Warto wierzyć, wiara się opłaca, dzięki niej można dostać się do nieba. To także historia o najważniejszym w życiu uczuciu, o miłości, którą trzeba pielęgnować. Sztuka wprowadza w dobry nastrój, oswaja temat śmierci jest w sam raz, by wybrać się do teatru na relaksujący wieczór.

Wielkie brawa dla aktorów. W rolach głównych zagrali Anna Paprzyca i Ryszard Pochroń, Joanna Gruszka i Tomasz Kłaptocz, Lidia Chrzanówna, Ryszard Malinowski i Małgorzata Pikus. Każdorazowe pojawienie się na scenie Ryszarda Malinowskiego automatycznie wywoływało śmiech na widowni.
Komentarze: (12)    Zobacz opinię czytelników (0)    Dodaj opinie
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy pozostawionych przez internautów. Komentarz dodany przez zarejestrowanego użytkownika pojawi się na stronie natychmiast po dodaniu. Anonimowy komentarz zostanie opublikowany z opóźnieniem, po jego akceptacji przez redakcję. Komentarze niezgodne z regulaminem będą usuwane.

Uważam , że Scena Polska w Czeskim Cieszynie ze wysokim poziomem to najlepsza scena w Polsce. Nie ma sensu kryć tego dłużej! A publiczność cieszyńska ( po jednej i po drugiej stronie Olzy) jest najbardziej wymagająca w Polsce.
I to też powiedzmy sobie wyraźnie. Nad jednym i drugim od lat pracują ubóstwiani - Karol Suszka i i Ordynat cieszyński Andrzej von Łyżbicki.

Teatr polski w C.Cieszynie??? Zatkało kakao???

Niestety ciągle jest sporo osób, które nie były w teatrze w Czechach, szkoda dla nich. Jednak Ci, którzy mieli już tę przyjemność obcowania ze Sceną Polską chętnie przychodzą na kolejne premiery. A dlaczego warto byłoby, aeby u Mickiewicza wystąpiła Scena Polska? A choćby i dlatego, żeby zrobiła samej sobie reklamę, by Cieszyniacy zobaczyli, że mamy w regionie naprawdę dobrych aktorów i końcu, by Mickiewicz zaczął promować to, co tutejsze ;) poza oczywiście Jasełkami, Misterium i Szkolną Ławką Artystyczną.

A co za różnica czy idzie się do tego albo owego teatru? To chyba dobrze że se można wybrać gdzie pójdę na co pójdę i za ile. A że poniektórzy nigdy nie byli w czeskocieszyńskim teatrze? Może nie zauważyli że nie trzeba już przepustki ani paszportu. Z mostu pod zamkiem jest to góra 15 minut na piechotę. To tyle samo co na cieszyński PKS.

widzowi jest jedno gdzie graja sztuke bo nadal duzo Polakow z naszej czesci Cieszyna nie bylo nigdy w Teatrze Czeskocieszynskim i dlatego oczekiwania Czeslawa Banota sa uzasadnione !!
Jest to stary jak swiat problem wielokrotnie juz walkowany i rozwazany i dyskutowany na ktory dziwnym trafem nie ma rady ; DLACZEGO SCENA POLSKA NIE GRA W TEATRZE A.MICKIEWICZA ??
Ale na to pytanie dyr teatru naszego odpowiada jednoznacznie ze nie warto go sprowadzac ! Tak jest od lat i wladze miasta w tym temacie tez nic nie robia a my w naszym teatrze zamiast ogladac premiery to ogladamy stare operetki i spektakle dawno juz ograne ale za to ze slawnymi nazwiskami !! Czysta prowincja !!!!!!
Szkoda ze kazda premiera sceny polskiej nie jest u nas wystawiana bo moze wtedy ludzie nauczyliby sie na sztuki chodzic a nie na nazwiska !! Dlatego potrzebne jest swieze spojrzenie na prowadzenie instytucji kultury w Cieszynie...........!!!!!1

a pozatym teatr polski w C.Cieszynie jest duzo, duzo tanszy...przyjazny dla kieszeni

Dla widza nie ma to znaczenia w którym teatrze akurat grają. Bowiem oddalone są od siebie 1300m - linią prostą :-)

Wspaniały dobór sztuki, dobra zabawa. Szkoda że neie grają w cieszyńskim teatrze.

Byłam i ja!!! Wspaniałe!!!

a ja wolę "Martwe dusze" M.Gogola...

dycki, jak je smiysznie, to sie pośmiejymy...

bylam i świetnie sie ubawilam a pan kłaptocz jak zwykle znakomity

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania

Image CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na obrazku.
reklama
reklama