Z pogranicza Beskidu Niskiego i Bieszczad przywędrowały fotografie prezentowane w Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Stare rodzinne zdjęcia zbierali wśród mieszkańców czterech wiosek w dolinie rzeki Osławy członkowie Stowarzyszenia na Rzecz Odnowy i Współistnienia Kultur „Sałasz”.
Była to część dużego projektu nagrodzonego w 2005 roku w konkursie Fundacji Kultury „Małe ojczyzny – tradycja dla przyszłości”. W ramach realizowanego przez „Sałasz” programu „Szkoła dziedzictwa kulturowego pogranicza” powstał m.in. duży zbiór zdjęć z lat 1900-1980, obrazujących współistnienie na tym terenie Polaków i Ukraińców.
– Zdjęcia te przewędrowały aż 350 km, znad Osławy, z czterech wsi, z których dwie to wsie polskie zamieszkałe w większości przez ludność narodowości polskiej, a pozostałe dwie to wsie zamieszkałe przez ludność ukraińską lub, jak niektórzy uważają, ludność łemkowską – wyjaśnia założyciel stowarzyszenia, Bogdan Słupczyński. Takie zdjęcia można znaleźć w różnych domach w całej Polsce. Te pochodzące z Morochowa, Mokrego, Niebieszczan i Poraża mają jednak swoją specyfikę. Żyjące wspólnie społeczności polska, ukraińska i łemkowska zostały bezlitośnie potraktowane przez historię XX wieku, dlatego fotografie oglądamy przez pryzmat konfliktu polsko-ukraińskiego z lat 1944-1947, wysiedleń ludności ukraińskiej i łemkowskiej, trudnego sąsiedztwa Polaków i Ukraińców. — Istotą tej fotograficznej prezentacji nie jest jednak jakieś historyczne naświetlenie problemu, ale przyjrzenie się „trwającemu człowiekowi”, który – mimo różnych społecznych systemów, ideologii – zawsze poszukuje piękna i harmonii z otaczającym go światem, poszukuje przyjaźni, miłości, dobrego sąsiedztwa — czytamy na ekspozycji.
Na wystawie zatytułowanej „Człowiek jest piękny” zobaczymy przede wszystkim portrety indywidualne i zbiorowe, bardzo mało tu zdjęć „w ruchu”. Twórcy wystawy postarali się, aby fotografie – zapis życia zwyczajnych ludzi – obudziły w nas świadomość historii, która określa tę społeczność. — Kiedy przybyliśmy tam po raz pierwszy w 2002 roku, wiedzieliśmy, że jesteśmy w miejscu, gdzie stykają się kultury, w miejscu, które dotknięte zostało tragedią wojny i tragedią bratobójczych walk trwających aż do 1948 roku — mówi Bogusław Słupczyński. — Nie ma tam właściwie rodziny, która nie zostałaby poszkodowana podczas II wojny światowej, ale i podczas następującej po niej lokalnej wojny polsko-ukraińskiej. Całą specyfikę tej sytuacji zaostrza fakt, że ten okres nigdy nie został opisany, nikt nie został osądzony i nikt nie został ukarany. Przez całe lata, aż do tej pory, ci ludzie żyją z poczuciem krzywdy, żalu i takiego moralnego braku zadośćuczynienia.
bełkot redakcyjny,jak nie było o czym pisać.
Tak potraktować poważny skądinąd temat,jak
współżycie Ukraińców,PolKów i nie naród- Łemków,
czyli po lodzie może tylko Gaz.Codzienna.
a o Rajdzie Barbórki nic? - to przecież wazna impreza odbywająca się na Śląsku Cieszyńskim......
Zdaje się, że tematem artykułu jest wystawa, a nie współżycie kogokolwiek z kimkolwiek. Dla niektórych nawet kilka zdań przeczytać ze zrozumieniem, to już problem nie lada. Że nie wspomnę o pisowni szanownego np.Belfegora...
Jestem również w posiadaniu starych fotografi ( wykonanych jeszcze na kliszach szklanych), oraz zbioru korespondencji z obozu Dachau.
Kto ma podobne w pamięci To łezka się w oku kręci
Za mało ludzi było na trasie rajdu. Do zamku na wystawy dizajnu chodzą tłumy i dlatego o tym ciągle piszą ;-)
A tak na serio to np. w Zamarskach było tyle kibiców co na dizajn nie przyjdzie przez 10 lat
Co mądrale nie ma co komentować bo się wystawy nie widziało.
jeszcze nie zdążyłem dotrzeć na wystawę i już sie ogromnie cieszę...
Dodaj komentarz