Owce skuteczniejsze niż kosiarkiPomysł się sprawdził, owce okazały się skuteczniejsze niż kosiarki. Dlatego na lata 2010-2014 przygotowano kolejną edycję programu. Na dopłaty województwo przeznaczyło 365 tys. zł. — To w przeliczeniu na hektar wypasanych terenów zdecydowanie mniej, niż w programie pilotażowym, ale musimy sobie jakoś poradzić, bo są szanse, że po kryzysie kwota na wypas zostanie zwiększona w przyszłym roku — mówi Józef Michałek z Oddziału Górali Śląskich Związku Podhalan, gospodarz z istebniańskiej Andziołówki. W tym roku tradycyjny wypas będzie prowadzony aż w dziesięciu gminach Beskidu Śląskiego i Żywieckiego na 60 halach o powierzchni 580 hektarów. Trwa przygotowanie do sezonu. Na niektórych halach trzeba postawić bacówki, zagrody, poidła dla owiec. Trzeba też wyznaczyć baców. Musi ich być co najmniej dziesięciu, bo w Beskidach może się paść nawet kilka tysięcy owiec. Jednym z tych, którzy od lat przywracają w Beskidach tradycyjny wypas owiec jest Piotr Kohut z Koniakowa. Razem z Kazimierzem Furczoniem z Podhala i kilkoma innymi gospodarzami założył Tatrzańsko-Beskidzką Spółdzielnię Producentów „Gazdowie”. Kohut mówi, że hodowanie owiec to zajęcie, któremu trzeba poświęcić całe swoje życie. Inaczej niewiele z tego wyjdzie. Bo tradycyjny wypas to także np. kultywowanie starych obyczajów, takich jak choćby wiosenne i jesienne redyki. Oczywiście, trzeba to robić na miarę możliwości. — Nie można udawać, że czasy się nie zmieniły. Dzisiaj żaden z nas nie mieszka w domu bez elektryczności, mamy lodówki i nie musimy trzymać mięsa w studniach — mówi Kohut. Tradycyjny wypas to nie tylko imprezy, na które ściągają turyści z całej Polski. To także regionalne produkty, jakimi są np. sery z owczego mleka. 9 kwietnia w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyło się spotkanie poświęcone rozwojowi rynku tych produktów. Był na nim m.in. przewodniczący komisji rolnej Unii Europejskiej Paulo de Castro. Zaproszono na nie także Piotra Kohuta. Górale mają nadzieję, że uda im się przekonać kolejnych pasjonatów do pomysłu powrotu do korzeni. Nie jest to proste, bo na owcach nie zbija się kokosów. — Młody człowiek więcej zarobi najmując się do budowy drewnianych domów, nie mówiąc już o pracy w lesie — mówi Kohut. Ale górale mówią, że hodowla owiec to coś więcej, niż źródło utrzymania. To sposób na życie.
|
reklama
|
Owce na halach to piękny widok. Należy podziwiać tych ludzi którym się chce wypasać owce,szczególnie że kasa z tego nieporównywalnie mniejsza niż przy tradycyjnym wypasie owieczek... ludzkich
A co stało się z bacówką na Ochodzitej bo podobno zniknęła ?!
Gość 3x6 mógłby z powodzeniem zasilić swą osobą stado na hali - jako tryk rzecz jasna.
A dziękuję za uznanie. Myślę że podołałbym zadaniu. Lepsza owieczka niż ministrant.Chociaż to kwestia gustu a z gustami to wiadomo...
Skoro ci się podoba to może zmienisz ksywkę na "baran"
Bacowie zbudowali bacówke na Ochodzitej coby sie rozliczyc z dotacji unijnych. Zapomnieli jednak że zbudowali ją na cudzej parceli i po rozliczeniu dotacji bacówke pieknie rozebrali... wilk syty i łowca cało a barany udowajóm że wszystko jest OK
do 999
- a może przejdziesz się na Ochodzitą i zobaczysz, że piękna bacówka stoi tuż przy ścieżce na szczyt. Byłem w zeszłą niedzielę i san widziałem.
Byłem ale bacówki nie widziałem. Stoi tylko coś w rodzaju amfiteatru oraz urządzenia do pojenia owiec...
może jeszcze raz się wybierzesz?
Ja od Piotrka biorę sery, więc chętnie się przejdę na Ochodzitą odwiedzić bacówkę.
Bacówka u Piotrka była i jest i też często się tam zaopatruję w serki. Natomiast na Ochodzitej.... bacówki nie zauważyłem. Chyba że bacówką jest to coś w rodzaju amfiteatru....
a jednak bacówka jest!!!! Obok niej tablica informacyjna o wypasie owiec.
Dodaj komentarz